W dobie pandemii koronawirusa i zamknięciu granic w większości państw europejskim coraz popularniejszy staje się transport lotniczy towarów. Czy to stosunkowo drogie rozwiązanie będzie także popularne wśród eksporterów po całkowitym odmrożeniu gospodarek?
Obostrzenia na granicach nie wpłyną na ceny transportu samolotowego co jest największym czynnikiem blokującym rozwój transportu samolotowego. W krótkotrwałym okresie możemy obserwować zwiększone zapotrzebowanie na transport lotniczy produktów lekkich o małej objętości i dużej marży w celu utrzymywani płynności dostaw, jednak nie jest on w stanie zamienić transportu lądowego, a tym bardziej morskiego. Trudno mi sobie wyobrazić transport masowych produktów o niskich marżach na poziomach zapotrzebowania w setkach tysięcy ton za pomocą transportu lotniczego. Dla wyobrażenia sobie liczb o jakich mówimy proszę wziąć przykład transportu kolejowego z Chin do Europy czyli koncepcji nowego szlaku jedwabnego w 2019 roku przyjechało do nas tą drogą około 20 000 kontenerów. To całkiem sporo, póki nie uświadomimy sobie że na jednym dużym kontenerowcu przypływa właśnie około 20 000 kontenerów. – mówi Sebastian Sadowski-Romanov Prezes firmy ITRO.
Transport morski dużo tańszy
Alternatywą dla transportu samolotowego jest transport morski, który z punktu widzenia ekonomicznego jest dużo tańszy. Jednak z drugiej strony czas potrzebny na dostarczenie towarów bardzo mocno się wydłuża – Trudno sobie wyobrazić przewiezienie takiej ilości towaru za pomocą lotniczego Cargo, bo jak informowały nas ostatnio media największy statek powietrzny przywiózł do Polski 120 ton sprzętu i masek do walki z Covid-19. Do przewozu takiej ilości towarów potrzeba by 166 kursów a na całym świecie mamy 56 takich samolotów (dane za 2007 rok), a mówimy o jednym kontenerowcu. Lista największych kontenerowców od 2007 roku zamieszczona na Wikipedii liczy sobie 245 jednostek. No i oczywiście cena przewozu transportem morskim to około 3500 USD za kontener do 20 ton, a za 250 ton mieszczących się w Antonowie An-225 podobno zapłacono 3 mln USD. – stwierdza Sebastian Sadowski-Romanov.
Łukasz Roszkowski
zdjęcie ilustracyjne – źródło: spedycja-polska