Dwie ciężarówki spłonęły z ładunkami, ubezpieczyciel odmówił wypłaty

W sprawie uruchomiono internetową zbiórkę, mającą pomóc w pokryciu strat dotyczących ładunku. Link do zbiórki znajdziecie tutaj.

Ten artykuł  będzie można uznać za przestrogę. Uświadomimy sobie w nim jak łatwo stracić dobytek, na który pracowaliśmy przez kilka lat. W przypadku Pawła wystarczyła na to jedna noc, z 27 na 28 października 2019 roku. Ogień strawił wówczas trzy posiadane przez niego naczepy oraz dwa ciągniki siodłowe.

Pożar miał miejsce w Osieku nad Notecią, na dzierżawionym terenie, służącym przewoźnikowi jako baza. Przyczyny pojawienia się ognia do dzisiaj pozostają nieznane, a w sprawie nadal toczy się śledztwo. Wiadomo tylko tyle, że pierwsze zgłoszenie na straż pożarną wpłynęło około godziny 4:00 nad ranem. Krótko później na miejscu pracowało już dziewięć strażackich zastępów, służących w sześciu różnych jednostkach.

W momencie zdarzenia na bazie stał cały firmowy sprzęt, w postaci trzech ciągników z naczepami. Właścicielowi udało się uratować tylko jeden ciągnik, w porę odjeżdżając nim od pożaru. Reszta pojazdów doszczętnie zaś spłonęła. Co gorsza, w dwóch naczepach znajdowały się też ładunki. Były to drewniane deski o wartości 36 tys. złotych, a także aluminiowe relingi do samochodów, wycenione na dokładnie 246 tys. złotych.

Żadna ze spalonych ciężarówek nie była objęta ubezpieczeniem AC. Ciągniki były już bowiem stosunkowo wiekowe, licząc sobie po 12 lat. Największym problemem okazał się jednak nie spalony sprzęt, a oba wspomniane, spalone ładunki. Choć były one objęte ubezpieczeniem typu OCP, ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania. Straty w pełnej wysokości spoczęły więc na właścicielu firmy.

Jak to możliwe? W swojej odpowiedzi, którą otrzymałem do wglądu, firma ubezpieczeniowa Uniqua wskazała na brak dodatkowej klauzuli w polisie ubezpieczeniowej, zapewniającej ochronę także podczas postoju poza parkingami strzeżonymi. Ubezpieczyciel podkreślił też, że teren bazy – choć oświetlony trzema lampami, ogrodzony i regularnie kontrolowany przez ubezpieczonego – nie był parkingiem strzeżonym przez 24 godziny na dobę. Tym samym, skoro dodatkowa klauzula nie została wykupiona, ubezpieczenie tam nie obowiązywało.

Bohater artykułu zapowiada, że będzie jeszcze próbował odwołać się od tej decyzji. Gdyby udało mu się odnieść sukces, postaramy się Was o tym poinformować.

źródło: 40ton.net motoryzacja dla profesjonalistów

zdjęcie – źródło: portal Piła 112