„Pasje Pana Henryka” – rozmowa Eugenii Czyż-Rydzyńskiej z Henrykiem Kniołą

Znamy się od przedszkola (Caritas), potem szkoła podstawowa. To wszystko w „Nakielskich powrotach” autorstwa Eugenii Czyż. Ten rocznik zawsze w dobrej przyjaźni. Kolejny już 12 Zjazd klas VII za nami. Trochę nas ubyło, niestety! Dużo o sobie wiemy, chociaż nie do końca. Mój kolega z ławy szkolnej dawno na emeryturze, ale nadal jest dla mnie odkryciem.

Czy zainteresowania rodzą się we wczesnym dzieciństwie? Co z nimi w późniejszych latach? Emerytura to czas stagnacji i wypoczynku? Te i inne pytania zadawałam mojemu koledze, Henrykowi Kniole. Sprzęt reporterski i aparat nieodzowny dla zarejestrowania naszego spotkania.

 Red. Eugenia –  Pracownia Henryka, usytuowana na poddaszu.

 Henryk – Przygotowałem od podstaw, były surowe mury, komentuje Heniu. Stoły, półki… narzędzia pracy, wszystko ma swoje miejsce. Tak nas kiedyś uczono. Kończyłem w Nakle szkołę zawodową, potem technikum, kierunek mechanik obróbki skrawania, następnie studia na Wyższej Szkole Inżynierskiej w Bydgoszczy.

Red. – Od kiedy ta Twoja pasja?

Henryk Knioła –  Gdy miałem 9 lat kupiłem model samolotu, taki tekturowy do wycięcia i składany. Kupiłem go na Dworcu Kolejowym w Nakle, tam był kiosk. Coraz bardziej mnie (ta zabawa) wciągała. Podejmowałem coraz trudniejsze wyzwania wyklejanych modeli, były one bardziej skomplikowane.

 Red. –  Takie jak dla przykładu model tego żaglowca, niezwykle piękny, jak łabędź?

 Henryk Knioła – Budowałem go 3 lata…

 Red. –  Kolejne dzieła, modele krążowników. Okręt wojenny „Błyskawica „ i niemiecki (?).

Niszczyciel ORP „Błyskawica” – walcząc u boku Aliantów, zapisał chlubne karty historii naszego oręża. Walenty Czyż śp –  porucznik Marynarki Wojennej – mój teść, służył m.in. na tym okręcie – wtrąciłam wzruszona.  Ale w Twojej pracowni są dwie makiety stateczków .

Henryk – Po Noteci pływają Władysław Łokietek i Jadwiga. W mojej pracowni te modele są na etapie wykończenia. Nie miałem żadnych gotowych projektów. Robiłem zdjęcia, żeby nie pominąć najdrobniejszego szczegółu, opisuje Henryk, dodając: Najpierw się robi pramodel z kartonu, potem szczegóły: kadłub, śruby napędowe, ster, kotwice, pomieszczenia i kabina kapitana, przyrządy nawigacyjne, relingi, schody, stoły na tarasie itp… o markizy na tarasie w razie deszczu. Stateczki zacząłem budować dwa lata temu.

Red. – To jest zegarmistrzowska praca, czy uciążliwa?

Henryk – To zajęcie mnie odpręża, wycisza. Niekiedy pracuję w towarzystwie spokojnej muzyki.

Red. – Dziesiątki płyt w kolekcji Henryka. Na ścianie rodzinne zdjęcia. W ogrodzie altanka i duży rodzinny stół i ławy, własnej roboty.

Henryk – Tutaj odpoczywamy z rodziną i przyjaciółmi.

Red. – Ta piękna makieta przedstawiająca Matkę Bożą.

Henryk – Utkałem ją w prezencie dla mojej teściowej. Po jej śmierci owa makatka wróciła do naszego domu i zajmuje czołowe miejsce.

rozmawiała: Eugenia Czyż-Rydzyńska Radio Nakło

Druga część reportażu o tytule – „Pasje Pana Henryka” nadamy już w sobotę, 28 września 2019 roku w Muzycznych klimatach po godz. 11 – tej.