Ryzykowali własnym życiem, by ocalić przed niemieckim barbarzyństwem najsłynniejszy obraz Jana Matejki

Namalowany w 1878 roku obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” przeszedł dramatyczne losy podczas II wojny światowej. Uratowanie obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” kosztowało życie dwóch osób. Za wskazanie miejsca jego ukrycia minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels wyznaczył nagrodę 10 000 000 reichsmarek niemieckich. Na szczęście dzieło przetrwało wojnę.
W okresie I wojny światowej obraz został wywieziony prze carską administrację do Moskwy. Do Polski powrócił na mocy postanowień traktatu ryskiego kończącego wygraną wojnę z bolszewikami. W 1922 roku został ponownie umieszczony w Warszawie.
We wrześniu 1939 obraz ewakuowano i postanowiono ukryć. W asyście Stanisława Mikulicza-Radeckiego, Stanisława Ejsmonda oraz Bolesława Surałły udano się w kierunku Lublina. Podczas niemieckiego ataku powietrznego na Lublin, jedna z bomb lotniczych uderzyła w muzeum, zabijając dwóch artystów malarzy towarzyszących konwojowi – Stanisława Ejsmonda oraz Bolesława Surałłę.
Po klęsce Polski, Gestapo w Lublinie rozpoczęło intensywne poszukiwania obrazu. Początkowo Niemcy próbowali przekupić nagrodą, niemieckim obywatelstwem i paszportem do Niemiec prof. Władysława Woydę z lubelskiego muzeum, któremu przekazano pod opiekę dzieło. Następnie grozili mu pozbawieniem życia. Jednak prof. Woyda konsekwentnie odmawiał współpracy. Kiedy polskie radio w Londynie nadało fałszywą wiadomość o przybyciu obrazu do Wielkiej Brytanii, Niemcy zaprzestali dalszych poszukiwań. Profesor Woyda zdecydował się ostatecznie na ukrycie Bitwy pod Grunwaldem w jednej z podlubelskich wsi, gdzie obraz przebywał do momentu zajęcia Lublina przez Armię Czerwoną. 17 października 1944 został oficjalnie przejęty przez kierownika resortu kultury i sztuki przy PKWN. W latach 1945–49 został odrestaurowany.
„Nie zapomnę wstrząsającego wrażenia, jakie zrobił na mnie widok tego płótna rozpostartego w ogołoconej Zachęcie wiosną 1946 r. Leżało zniszczone, spękane, wyblakłe (…) Profesor Bohdan Marconi klęczał nad nim, rozpoczynając z poświęceniem i benedyktyńską cierpliwością restaurację obrazu” – wspominała Jadwiga Waydel-Dmochowska, autorka książki „Dawna Warszawa”.
Wkrótce został umieszczony w Muzeum Narodowym w Warszawie jako stały element ekspozycji.
Instytut Pamięci Narodowej