Wystawa obrazów i rzeźb Haliny Korn-Żuławskiej  „NiepoKORNa” w Muzeum Uniwersyteckim w Toruniu

Toruńskie Muzeum Uniwersyteckie obchodzi jubileusz 20-lecia istnienia. Znane jest z imponującej kolekcji malarstwa, rysunku, grafiki, rzeźby oraz archiwaliów polskich artystek i artystów tworzących na emigracji.Na początku listopada w Muzeum otwarto wystawę obrazów i rzeźb Haliny Korn-Żuławskiej (1902-1978), właściwie Haliny Julii Korngold – malarki, rzeźbiarki i pisarki, przez większość życia mieszkającej i tworzącej w Londynie.

W sierpniu 1939 roku artystka wyjechała do Francji. Podczas II wojny światowej pracowała w Ministerstwie Opieki Społecznej przy Rządzie Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie oraz w Ambasadzie Polskiej w Londynie. Z wykształcenia była dziennikarką i śpiewaczką operową, ale to sztuka stała się jej pasją i sensem życia. Malować i rzeźbić zaczęła około 1941 roku (prace sygnowała nazwiskiem Korn). Swoje wystawy indywidualne miała m.in. w Londynie, Edynburgu, Paryżu, Nowym Jorku, Warszawie, Gdyni, Katowicach i Krakowie.Wystawiała z grupami: London Group, R.A. (Royal Group), Women’s International Art Club. Była członkiem Artists International Association (AIA) i członkiem założycielem Arts Society of Paddington.Jej prace znajdują się m.in. w Muzeach Narodowych w Warszawie i Poznaniu, Muzeum Uniwersyteckim w Toruniu, londyńskiej Ben Uri Gallery oraz w wielu kolekcjach prywatnych, w tym w The Anthony Petullo Collection of Self-Taught and Outsider Art.W latach 50. XX w. pisała recenzje z wystaw i teksty o sztuce dla stacji radiowej BBC. Autorka wspomnień „Wakacje kończą się we wrześniu” (Warszawa 1983).

Głównym tematem jej prac było życie codzienne, podpatrzone i uchwycone na londyńskich ulicach oraz człowiek (nie rozumiała i nie lubiła abstrakcji). Malowała świat, który ją otaczał i ludzi: kobiety w pralni mechanicznej, chłopca z połciem mięsa, manekiny sklepowe w oknie wystawowym, sytuacje na przystankach autobusowych, węglarzy, kobiety i mężczyzn na ruchomych schodach.Przedstawiała sceny z parków, kawiarń i barów, pogrzebu, cyrku. Częstym motywem pojawiającym się w jej pracach, zwłaszcza w rzeźbie, było macierzyństwo. Wielu krytyków podkreślało jej niezawodne wyczucie kompozycji i formy oraz dużą wrażliwość na kolor.

O swojej twórczości pisała:„Nie szukam ani piękna ani brzydoty. (…) Uwielbiam malować, uwielbiam zapach oleju i terpentyny. Uwielbiam jaskrawe kolory — prawdopodobnie odziedziczyłam to po ojcu, który wszystko, co wpadło mu w ręce malował na czerwono, zielono i złoto. Tematy do moich obrazów znajduję na każdym kroku; tematy chodzą za mną i czasami muszę je zapisywać w obawie, żeby ich nie zapomnieć. Nigdy nie szkicuję wprost z natury, tylko patrzę przenikliwie i rysuję z pamięci po powrocie do pracowni.Uwielbiam wszystko co da się namalować: stąd kocham ludzkie istoty. Nie Ludzkość — bo tego niepodobna przedstawić. Ale można namalować uliczne bazary w Whitechapel (jakże piękne są krągłe pośladki przekupek!), pokazy akrobacji w cyrku, mozaikę ludzkich twarzy u Lyonsa równie zachwycających jak bukiet kwiatów. Pejzaż Kilburn High Road daje mi większego kopniaka niż najbardziej malownicza włoska sceneria”.

Wystawa czynna do 28 lutego 2025 roku.

 

materiał: nadesłany

zdjęcie wyróżniające: plakat wystawy