Słowo biskupa ordynariusza Jana Tyrawy z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego

Drodzy Diecezjanie!

Zapewne jeszcze miesiąc wcześniej nikt z nas nie byłby zdolny przewidzieć, w jakich warunkach i sytuacji przyjdzie przeżywać nam największe i najradośniejsze Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Pod wieloma względami są one wyjątkowe i każdy z Was potrafi wyliczyć wiele cech tej wyjątkowości. Jedna myśl jednak pojawia się coraz częściej i nieśmiało pyta o Boga, o jego obecność w tym wszystkim. Spróbujmy się nad tym zastanowić.

Kiedy otworzymy Stary Testament, Księgę Mądrości, to już w pierwszym rozdziale możemy wyczytać, że „śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących. Stworzył bowiem wszystko po to, aby było, i byty tego świata niosą zdrowie: nie ma w nich śmiercionośnego jadu ani władania Otchłani na tej ziemi. Bo sprawiedliwość jest nieśmiertelna. Występni zaś ściągają śmierć na siebie czynem i słowem, marnieją, uważając ją za przyjaciółkę, i zawierają z nią przymierze, zasługują bowiem na to, aby do niej należeć” (13-16). Z rozdziału drugiego natomiast dowiemy się, że „dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (2, 23-24). Wolno zatem powiedzieć, że śmierć przedstawiana jest tu jako symbol tego wszystkiego, co nazywamy złem. Nie Bóg to uczynił. A św. Paweł powie nam: „Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli…” (Rz 5, 12). Tę myśl powtórzą inni autorzy – św. Jakub: „a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć.” (1, 15) i św. Jan: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć.(1 J 5, 16). Św. Paweł, mówiąc o grzechu, ma na myśli grzech pierworodny. Jak to rozumieć?

Grzech pierworodny znaczy, że nasze życie toczy się w tej chwili pomiędzy Bogiem a śmiercią, pomiędzy Bogiem a wszelkim złem, jakiego doświadczamy, i nie Bóg jest tego winień. Bóg ukazany został tu przez św. Pawła jako Jedyny, który zdolny jest przyjść człowiekowi na ratunek w Jego Synu Jezusie Chrystusie. Grzech pierworodny znaczy, że chodzi o grzech całej ludzkości, która nieustannie daje się ponieść pokusie samowystarczalności, a to znaczy, że Bóg jest jej nie tylko niepotrzebny, lecz także przez nią kwestionowany. A zatem mówimy o takim grzechu, który jest czymś więcej niż sumą wszystkich naszych grzechów indywidualnych. I dlatego trzeba nam mówić także o tych, którzy jako sprawiedliwi także doświadczają śmierci, a zatem wszelkiego zła nią symbolizowanego.

Ta pokusa bycia samowystarczalnym, samodzielnym to pokusa odrzucania Boga, która daje się zauważyć w historii całej ludzkości pod różnymi formami, w postaci najróżnorodniejszych ideologii, które człowiek wymyślał, a które zawsze przybierały postać religii, to znaczy kształt wspólnoty moralnej, zasady jedności społecznej, z którą wiązano spełnienie się sensu i celu ludzkiego życia. Te ideologie przybierały dość często, zwłaszcza w ostatnich czasach, formy rewolucji i pociągały za sobą setki tysięcy, jeśli nie miliony, ofiar.

Dzisiaj jedną z form religii staje się np. konsumpcjonizm, tak jak chrześcijaństwo, judaizm czy islam. Jeden ze współczesnych obserwatorów życia społecznego zdobył się na taką uwagę: „Gdyby badał nas antropolog i potraktował naszą kulturę jako nieznane, nowo odkryte plemię, to obok tradycyjnych religii wyróżniłby religię klimatyczną, wegańską, religię LGBT+, religię praw człowieka. Każda z tych religii tworzy jakiś rodzaj wspólnoty moralnej, tym silniejszej, im bardziej projektuje „religijność” na inne grupy i nie dostrzega własnej”.

Czyż dzisiaj w imię religii neutralności, racjonalności czy oświecenia Europa nie wstydzi się chrześcijaństwa, nie stara się go wymazać z przestrzeni publicznej, nie usuwa Krzyża, swojego podstawowego symbolu. Przecież jadąc przez najróżnorodniejsze regiony Europy, kształtowane na różne modły, wszędzie, ale to wszędzie, znajdziemy Krzyż, który dziś wyrzuca pod takimi i innymi pozorami. Czyni się wszystko, aby dokonać rozdzielenia państwa od Kościoła.

Te wszystkie religie niosą ze sobą jednocześnie jakąś „moralność”, która potrafi godzić w sobie wszelkie formy perwersji. To może stąd, z jednej strony, kiedy stajemy przed konfesjonałem, nie mamy się z czego spowiadać, a z drugiej – znajduje przyzwolenie panseksualizm, rozwiązłość małżeńska, aborcja i coraz częściej eutanazja, pochwała związków jednopłciowych i adopcja dzieci przez nie. Czyż dziś nie odwracamy, że postawa ateistyczna, sekularna wydaje się czymś oczywistym i naturalnym, a postawa wiary miałaby wymagać nieustannego usprawiedliwiania się? Ta sekularna postawa sprawia bardzo często, że wielu zapomina, że są śmiertelni, żyją już nie tylko jak gdyby Boga nie było, lecz także jak gdyby byli nieśmiertelni, wydaje im się, że umierają tylko ci z telewizji. A każdy, kto zapomniał, że jest śmiertelny, nie ma nic do powiedzenia ani sobie, ani innym.

Mówimy zatem o grzechu, który wezbrał dziś jak jakieś tsunami i zalewa nas, pomnażając grzech już nie tylko przeciwko Bogu, lecz także przeciwko rozumowi, chcemy zmieniać już nie tylko relacje społeczne tak, jak gdyby Boga nie było, ale zmieniać samą naturę rzeczy, kwestionując płciowość i komplementarność kobiety i mężczyzny.

Drodzy Diecezjanie!

Przyjmijcie te refleksje w kontekście Świąt Zmartwychwstania, to znaczy Bożej manifestacji zwycięstwa nad śmiercią. To, co przyszło na ten świat przez grzech, ponieważ wszyscy zgrzeszyli, Bóg wyzwala człowieka z niej swoim zmartwychwstaniem i człowiekowi daje udział w tym zwycięstwie.

Święta te stawiają nas wobec tajemnicy. Najpierw tej, która rodzi się w pytaniu, dlaczego umiera tak gwałtownie i niekiedy bez pożegnania z najbliższymi tylu sprawiedliwych, o których można powiedzieć słowami Jezusa Chrystusa: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego” (J 9, 3).

Ale Święta te stawiają nas wobec jeszcze większej tajemnicy, dlaczego to zwycięstwo Jezusa nad śmiercią dokonało się poprzez Jego mękę i śmierć na Krzyżu? To pozostanie dla nas wielką tajemnicą. Może dla ukazania, jak wielki i poważny jest ów grzech – grzech pierworodny.

Święta te stawiają nas wobec jeszcze innej tajemnicy. Kto z ludzi był zdolny wymyślić Pusty Grób? Kto z ludzi był zdolny wymyślić, że ten oto konkretny Człowiek, którego spotykali na drogach Jerozolimy, Galilei, po złożeniu w grobie z niego powstał, zmartwychwstał? I to wszystko się nie tylko przyjęło, ale pozwoliło stworzyć chrześcijańską kulturę, o której trzeba powiedzieć, że dla niej nie ma alternatywy. O której trzeba jednocześnie powiedzieć, że jest najtrudniejsza, bowiem jej fundamentem jest miłość. Miłość, której nikt nie potrafi nakazać, polecić rozkazem, którą można jedynie świadczyć świadectwem swojego życia. Kto to wymyślił, że całą tę prawdę swoim życiem potrafiły potwierdzić miliony ludzi, niekiedy okrutnie prześladowanych i to do dziś.

Drodzy Diecezjanie!

W tej refleksji pragnąłem zawrzeć jednocześnie moje życzenia dla Was takiego przeżywania nadchodzących Świąt Wielkanocnych, aby stały się mocą odnowienia Pierwszej Miłości Boga do nas wszystkich i nas wszystkich do Boga. Te Święta poprzez to wszystko, co towarzyszy nam na co dzień, niech się staną w nas mocą odnowienia Przymierza z Bogiem, jakie zawarliśmy z Nim w dniu naszego chrztu, naszego bierzmowania, Pierwszej Komunii św., którą może uroczyście celebrowaliśmy, sakramentu małżeństwa.

Niech Święta znajdą swoje przedłużenie, o ile sytuacja nam na to nie pozwoli podczas tych Świąt, w sakramencie pokuty.

Przeżywajmy te Święta w radości, dzieląc się nią z najbliższymi, bowiem są one manifestacją prawdy, że ostatnie słowo nie należy do śmierci, ale do życia. Ostatnie słowo nie należy do niesprawiedliwości, lecz do sprawiedliwości. Ostatnie słowo nie należy do mordercy, lecz do niewinnej jego ofiary i dlatego warto żyć, również teraz w tym świecie.

Biskup Jan Tyrawa
Ordynariusz Diecezji Bydgoskiej