Uśmiech losu…

Każdy, kto fotografuję czy obserwuję przyrodę, wie, że niektóre spotkania z dziką zwierzyną to czysty zbieg okoliczności. Można też czasami powiedzieć, że się „znalazło się w idealnym miejscu o idealnej porze”. Właśnie taką sytuację przeżyłem dwa dni temu. Przed rykowiskiem, albo na samym jego początku jelenie byki zanim „przygarną” sobie jakąś partnerkę, a zazwyczaj kilka, to jest duża szansa, że spotkamy takiego „szukającego” byka bez łań.

Podczas fotografowania dzikiej zwierzyny możemy ulokować się w jakimś miejscu z odpowiednim kamuflażem i mieć nadzieję, że jakiś model stanie przed naszym obiektywem.

Tego dnia postanowiłem spróbować obserwacji z podchodu. W lesie u mnie bardzo sucho i każdy krok bez hałasu jest na wagę złota. Niestety bardzo gorące dni nie sprzyjają fotografii jeleni, ponieważ w takie dni jelenie wychodzą na żer bardzo późno.

W lesie byłem około 17. Sprawdziłem wiatr i udałem się drogą w kierunku miejsc, gdzie wiem, że mogę spotkać jelenie. Po upływie 40 minut na drogę wyszła mi sarna, a dokładnie młody koziołek, który zatrzymał mnie w tym miejscu na około pół godziny. Kilka ujęć, koziołek raz wychodził na drogę, raz się chował, aż w końcu skoczył w krzaki i tyle go widziałem. W miejscu gdzie sarna wskoczyła w krzaki, postanowiłem chwilę posiedzieć i pocieszyć się widokiem otaczającej mnie przyrody. Nagle usłyszałem charakterystyczny dźwięk łamiących się krzaków pod wpływem poroża jelenia. Wszystko pasowało. Tzn. był dobry wiatr, ja byłem słabo widoczny, tak mi się przynajmniej wydawało, wiec czekam. To czekanie trwało ponad godzinę, gdzie ewidentnie było słychać i nawet czuć jelenie. Nagle kątem oka słyszę, że 10 metrów ode mnie coś wychodzi z krzaków. Powoli przesuwam obiektyw w stronę modela, a tam patrzy się na mnie wielkimi oczyma piękna modelka. Nawet nie zdążyłem ustawić ostrości a łani już nie było. Niestety za łanią poszedł też sobie byk, więc postanowiłem wrócić do auta, ponieważ było już po 19 i powoli słońce chowało się za horyzontem.

Kiedy byłem może z 500 metrów od samochodu nagle, z prawej strony ponownie usłyszałem hałas łamanych krzaków i kątem oka zauważyłem białe końcówki poroża. Od jelenia dzieliło mnie może 20 metrów, myślę, że nawet mniej. Bardzo powoli rozłożyłem statyw do najniższego poziomu, w głębi duszy mając nadzieję, że byk wyjdzie na czystą pozycję prosto przed mój obiektyw. Jeleń chyba się domyślił o co mi chodziło, ponieważ nie minęło nawet 30 sekund jak powoli spoglądając jeszcze na mnie, wyszedł prosto przede mnie…

Takie chwilę nie trwają długo, lecz udało mi się nagrać moment wyjścia, zrobić kilka ujęć i ponownie nagrać kilkadziesiąt sekund filmu, który jak poskładam również pokaże.

Cudowne chwilę można przeżyć będąc oko w oko z tak pięknym dzikim jeleniem, mając w świadomości jeszcze fakt, że się go nie spłoszyło w jakiś drastyczny sposób i pozwoliło odejść ciesząc się później widokiem zdjęć i filmów oraz bezcennymi wspomnieniami.

Jurek Napierała