Nakło nad Notecią: Agresja w Szkole Podstawowej nr 3? Fakty i plotki

Poniżej zamieszczamy artykuł przesłany do naszej redakcji, którego autor pisze, że cały artykuł powstał na podstawie doświadczeń wielu rodziców i różnych zdarzeń, które faktycznie miały miejsce od wielu lat. Jest przestrogą dla rodziców, a przede wszystkim wsparciem dla dzieci prześladowanych i pokrzywdzonych przez wyżej wymienioną placówkę.

Drodzy Rodzice i drodzy Internauci,
przez długi czas prowadziłem rozmowy z rodzicami dzieci, które uczęszczają/uczęszczały do Szkoły Podstawowej nr 3 w Nakle nad Notecią. Od wielu lat w placówce toczy się walka z Gronem Pedagogicznym, by uniknąć wielu nieszczęść związanych z pozoru nieszkodliwymi potyczkami między dziećmi, które przez zachowanie Nauczycieli przeradzają się w prześladowania. Od zawsze się mówi, że to tylko dzieci i ich kłótnie są na porządku dziennym. Absolutnie nie należy ich winić, ale co z nauczycielami?
Przemoc jest chlebem powszednim.
Bójki i awantury rozgrywają się tam na każdym kroku. Nauczyciele sobie z tym nie radzą i nawet radzić nie próbują. Wypadki, złamania, podbite oczy, zniszczone rzeczy, wyśmiewanie i przykre komentarzem, które zabolałyby nawet bardzo odpornego psychicznie dorosłego.
Rodzice apelują: „Dziecko wraca do domu z płaczem, nie chce jeść, ma koszmary, traci dziecinną radość. Prosi co wieczór o wolne od szkoły, symuluje choroby, nie chce się uczyć.”
Każdy rodzic, z którym rozmawiałem to zna, rozumie i zawsze nasuwało się jedno zdanie – „To ogromny ból i bezsilność, bo jak wygrać ze szkołą, która jest jedną wielką kliką?”
Zdaniem wielu Dyrekcja dokłada wielu starań w to, by zatuszować tego typu rzeczy i nie reaguje na nic, nie potrafi upomnieć nieodpowiedzialnych nauczycieli, ukarać ich czy doprowadzić do porządku.
Dzieci puszczane na boisko w ciepłe dni biją się, popychają, rzucają w siebie czym popadnie. Zgłaszanie tego do Pani dyżurującej na przerwie nie przynosi efektów. Panie chodzą dwójkami po boisku plotkując albo w ogóle ich nie ma, bo kawa sama się nie wypije.
Jedna z mam wspomniała: „Wiesz jaki widok można spotkać wchodząc do szkoły? Nauczycielkę paląca papierosa w wejściu, której nikt nie zwróci uwagi, bo w szkole tej panuje zasada, że stanowisk się nie traci. Nieważne jakich przewinień podjęłaby się nauczycielka, począwszy od faworyzowania uczniów, obniżania ocen, dawania złego przykładu czy układów z dyrektorką. Nikt nic z tym nie zrobi.”
Dzieci są nastawiane przeciwko sobie przez nauczycieli. Dowiedziałem się, że jedną z technik wychowawczych w „Trójce” jest zbieranie w klasie wszystkich dzieci oprócz poszkodowanego i podpowiadanie im co zrobić by „pokazać gdzie jest miejsce w szeregu” osobie poszkodowanej.
W szkole tej nauczyciele udają, że nie widzą i nie słyszą! Rodzice zwracają uwagę, że zwłaszcza jedna z Pań specjalizująca się w byciu pedagogiem szkolnym już od lat ma z tym spore problemy. Dzieci wyzywają się i biją na jej oczach, a ona jest wobec tego obojętna. Wspomni czasem: „tak nie wolno…przeproś”. Zabiera dzieci z ważnych lekcji typu matematyka czy biologia i próbuje nieudacznie rozwiązywać konflikty nie mając pojęcia o wychowaniu. Chłopcy i dziewczynki biją się i bardzo brutalnie wyzywają, a Pani pedagog proponuje im wspólną grę w karty. Ciągłe kłamstwa z jej strony, brak przyznawania się do winy, brak dyscypliny.
Nawet podczas lekcji w tej szkole dochodzi do przemocy słownej i fizycznej. Nikogo to nie interesuje.
Zdaniem wielu nauczycielki faworyzują uczniów. Gdy widzą słabsze ogniwo bądź osobę zamieszaną w kłótnie, przez którą muszą później wrócić do domu, nie szczędzą jedynek za błahe rzeczy, ciągłego pytania i braku możliwości popraw. Mają też tych swoich ulubionych, często z racji dobrych relacji z ich rodzicami.

Zwracam się z prośbą o chwilę refleksji. Czy kogokolwiek z Was też to spotkało? Czy to tylko plotki czy brutalna prawda? Dochodzą słuchy, że masa dzieci przeniosła się z tej szkoły z wyżej wymienionych powodów.

Nakielanin 

zdjęcie archiwalne