Bajkowa historia polskiej bombki, czyli co Walt Disney wieszał na choince

W wielu polskich rodzinach ozdoby choinkowe przechodzą z pokolenia na pokolenie. Z zakamarków szaf, piwnic i strychów wyjmujemy więc teraz przepiękne, ręcznie robione bombki, które z dużym prawdopodobieństwem pamiętają czasy naszych babć. Mało kto wie, że jeszcze do niedawna Polska była prawdziwą potęgą w produkcji bombek, a największa tego typu manufaktura znajdowała się w Miliczu na Dolnym Śląsku. Ozdoby stamtąd trafiły na choinki Walta Disneya i Jana Pawła II…ale jak to się wszystko zaczęło? Przeczytajcie.

Pierwsze bombki powstały…z biedy

Legenda głosi, że pierwsze bombki choinkowe zostały wyprodukowane przez niemieckiego rzemieślnika Hansa Greinera. W XIX wieku choinki tradycyjnie przyozdabiano lukrowanymi jabłkami i orzechami. Były to jednak dość drogie produkty w tamtych czasach i nie każdy mógł sobie na nie pozwolić. Ponieważ Greiner pracował w hucie szkła, wpadł na pomysł by wymarzone ozdoby po prostu…wydmuchać. Tak powstały pierwsze szklane bombki w kształcie owoców. Dziś znamy ich najpopularniejszą formę – czerwone kule symbolizują właśnie rajskie jabłuszka.

Mikołaje, skrzaty i krasnale…

Na przestrzeni wieków kształt ozdób choinkowych znacznie się zmienił. Do połowy XX w. drzewka bożonarodzeniowe w wielu regionach Polski przyozdabiano słodyczami, ozdobami ze słomy, papieru i dekoracyjnymi wydmuszkami. Jednak dopiero w drugiej połowie ubiegłego wieku, zwyczaj ubierania choinki na Święta stał się powszechny, a z czasem przerodził się w tradycję, którą znamy do dziś. Mało kto wie, że wywodzi się ona ze starych wierzeń. Dawniej, zielona przez cały rok choinka oznaczała życie wieczne, a przedmioty wieszane na niej były środkiem przekazywania wiadomości – dobrych i złych. Pojawiły się więc najróżniejsze kształty i symbole – kuliste bombki nawiązują do ciągłości życia ludzkiego, szpic oznacza promień Gwiazdy Betlejemskiej, jabłko to symbol urody i urodzaju, a popularne dziś mikołaje, skrzaty i krasnale są opiekunami ogniska domowego i przynoszą domownikom szczęście.

Z Dolnego Śląska do Disneylandu

Największa niegdyś w Polsce fabryka bombek działała w Miliczu na Dolnym Śląsku. Jej początki sięgają lat 50. ubiegłego wieku.W latach świetności, produkowano tu rocznie około miliona sztuk bombek. Znaczna większość produkcji przeznaczona była na eksport. Milickie bombki trafiały wówczas na wszystkie kontynenty świata, głównie do Stanów Zjednoczonych. Obecnie, w murach fabryki funkcjonuje muzeum gromadzące aż 6000 wyjątkowych, ręcznie wykonanych bombek z różnych okresów historycznych.

Najbardziej wyjątkowe okazy pochodzą z roku 1978, kiedy to Karol Wojtyła został powołany papieżem. Watykańską choinkę zdobiły wówczas szampańskie bombki z brokatowym wykończeniem. W tym samym roku, na innym kontynencie Myszka Miki obchodziła swoje 50-te urodziny. Na tę okazję, wytwórnia Walta Disneya zamówiła w Miliczu serię limitowanych bombek z wizerunkiem popularnej myszki. Cena jednej takiej bombki do dziś potrafi przyprawić o zawrót głowy…

Moda z kryzysem w tle

W latach 80. głęboki kryzys gospodarczy odbił się na wielu branżach. W milickiej fabryce bombek zaczęło brakować rurek z cienkiego szkła sodowego. Bombki zaczęto więc wydmuchiwać z grubego szkła żaroodpornego. Brak surowca i czysty przypadek zaowocowały stworzeniem niekompletnych bombek z dziurą – tzw. lampionów. W środku takiej bombki umieszczano wówczas świeczkę lub figurkę. Dziś „bombki z przypadku” są cieszą się ogromną popularnością jako jedne z najmodniejszych wzorów na rynku.

To tylko kilka ciekawostek, jakie skrywa Muzeum Bombki w Miliczu. Jeśli chcesz dowiedzieć się,co oznacza ukryte w bombce „oko wiedźmy”, poznać proces wydmuchiwania bombki albo udekorować własną – odwiedź Muzeum z całą rodziną. To miejsce potrafi zaskoczyć.

Muzeum Bombki będzie czynne dla odwiedzających w okresie między Świętami a Nowym Rokiem w dniach 28-30 grudnia w godzinach 9:00 – 15:00.

Więcej informacji znajdziesz na https://kom.edu.pl/

Aleksandra Atamańczyk – PR & Content Marketing Specialist SFERA Group