Kcynia: Zawsze lubiłem sięgać daleko – spotkanie z podróżnikiem Michałem Worochem

Zawsze lubiłem sięgać daleko – mówił nam w czasie spotkania „Ciekawość świata” Michał Woroch. Spotkanie zatytułowane Wheelchairtrip – 371 dni z Ziemi Ognistej na Alaskę, odbyło się w 30 września 2021 r. w Kcyni.  

Po przywitaniu gościa i tak licznie zgromadzonych słuchaczy oddałam głos Michałowi Worochowi, który opowiedział nam o swojej niezwykłej wyprawie. Posiłkując się mapami i fotografiami przedstawił nam szczegóły wyprawy przez dwie Ameryki. Posłuchaliśmy o spotkaniach z miejscowymi, o drogach Chile i Argentyny oraz o tym, jak wyglądają drogi w Boliwii. Michał Woroch opowiadał niezwykle barwnie, wplatając w swoją opowieść zarówno fakty na temat miejsca, które odwiedzali jak i zabawne dykteryjki o przygodach, jakie spotkały podróżników w czasie drogi. Na wyprawę wybrał się z Maciejem – przyjacielem, którego poznał na oddziale rehabilitacji w Bydgoszczy. W 2014 roku Michał kupił starego Land Rovera, dostosował go do wymagań osób poruszających się na wózkach inwalidzkich, precyzyjnie rozrysował, co i gdzie ma być zamontowane. Samochód został wyposażony w dwie windy, na dachu powstało miejsce na namiot i taras, z tyłu mieściła się kuchnia. Nie dacie rady przejechać nim przez Ameryki – twierdzili członkowie forum miłośników Land Roverów, gdy dowiadywali się, że samochodem podróżować będzie dwóch chłopaków na wózkach. Oni jednak się nie zrażali. Michał w Ameryce chciał dotrzeć do szamanów. W końcu miłośnicy Land Roverów zrozumieli, że podróżnicy są zdeterminowani, że nie odpuszczą swojego pomysłu. Wtedy zaczęli udzielać rad, i zasugerowali, by przyjechali na zjazd miłośników tych pojazdów, który odbywa się na poligonie w Drawsku Pomorskim. Tam mieli okazję przetestować swój wóz. Środki finansowe na wyprawę pomogła zebrać przyjaciółka, Iza, która wymyśliła akcję „Don’t tell him” (ang. nie mówcie mu). W ramach tej akcji zorganizowała zbiórkę na platformie Polak potrafi, gdzie ludzie fotografowali się z palcem przytkniętym do ust i wpłacali pieniądze na wyprawę Michała. Jemu samemu niezręcznie było nagrywać film, w którym prosiłby o wpłaty. Nie potrafił się przemóc.

W czasie spotkania Michał wielokrotnie podkreślał, że rodzina i przyjaciele są dla niego bardzo ważni, pomogli w tym pierwszym okresie, gdy dowiedział się, że cierpi na zanik mięśni i czeka go życie na wózku. Na początku podróż  była dla mnie piękną ucieczką od niepełnosprawności. A teraz lubię to robić – przyznawał. Opowiedział także o następnej wyprawie, na którą udaje się już pod koniec października. Razem z grupą przyjaciół i znajomych wyjeżdżają w Himalaje na 35 dni. Zabierają specjalne łaziki, skonstruowane przez jednego z uczestników ekipy. Łaziki mają umożliwić poruszanie się po wąskich dróżkach w naprawdę wysokich górach, są zasilane na specjalne baterie.

Każda wyprawa, przygotowanie do niej to nieprawdopodobny splot działań ludzi dobrej woli, którzy pomagają jej uczestnikom. Michał Woroch opowiadał o poznaniu Andrzeja Bargiela, na urodzinach u którego poznawał kolejnych uczestników przyszłego wyjazdu. O kompletowaniu tej wyjątkowej ekipy, która poszerzyła się do siedmiu osób.

Po wystąpieniu naszego gościa był czas na zadawanie pytań i indywidualne rozmowy. Uczestnicy spotkania nie ukrywali, że pozostają pod ogromnym wrażeniem determinacji i siły ducha Michała Worocha. Konsekwencji i nie zrażania się niepowodzeniami. Już po zakończeniu spotkania ustaliliśmy, że wkrótce spotkamy się znów – by posłuchać Michała, który opowie nam o swojej ekspedycji w Himalaje.

Tekst i zdjęcia: Justyna Makarewicz/Dźwiękowe Archiwum Kcyni