Nakło nad Notecią: Rocznica zbrodni na Antonim Nadskakule

2 czerwca minęło 101 lat od zabójstwa młodego nakielanina, dokonanego przez Niemców.

32-letni nakielanin z zawodu stolarz pokrzyżował plany Niemców, związane z wizytą dziennikarzy z Francji i Niemiec na nakielskim dworcu kolejowym. 2 czerwca 1919 roku przybyła delegacja, której okupanci chcieli pokazać, że Nakło zamieszkują sami Niemcy. Dlatego szczelnym kordonem otoczyli dworzec i nie dopuścili na perony Polaków. Dziennikarzy przywitała „ustawka” złożona z Niemców z okolicznych miejscowości i takich miast jak Wyrzysk. Plany ich spalił jeden człowiek – Antoni Nadskakuła, który przedarł się przez kordon i na pożegnanie delegacji skandował patriotyczne hasła po polsku. Za to właśnie najpierw został poturbowany i aresztowany – osadzony w więzieniu sądowym. Jego dramat rozegrał się wieczorem. Wściekli na niego Niemcy naszli sąd, wywlekli z niego Nadskakułę i zamęczyli. Bili go kolbami, kopali, kłuli bagnetami i pałaszami. Okaleczone ciało zrzucono z dachu sądowego a martwe ciało dwa dni leżało przed budynkiem.

Zbrodnia wstrząsnęła opinia publiczną, była relacjonowana również w zachodnioeuropejskiej prasie.

W 101. rocznicę śmierci przed obeliskiem upamiętniającym kaźń nakielanina spotkali się harcerze wraz z mieszkańcami miasta. Pracownik muzeum Mariusz Gratkowski przedstawił tło historyczne wydarzenia, znaczenia męczeńskiej śmierci dla ostatecznego przyłączenia Nakła i części Krajny do odrodzonej Polski w roku 1920.

Podczas uroczystości nakelanin, Włodzimierz Łusiak wsadził dąb z szyszki przywiezionej z obozu zagłady w Mauthausen-Gusen. Na terenie tegoż obozu spoczywają nakielanie. – W ten sposób symbolicznie łączymy miejsca kaźni. Zbrodnie Niemców w okresie II wojny światowej stanowiły apogeum ich polityki widoczne już podczas powstania wielkopolskiego i okupacji miasta do roku 1920 – podkreślił Mariusz Gratkowski.

„Nasza Krajna”

fot. Jacek Gratkowski