W 102. rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego z lat 1918–1919

27 grudnia 2020 r. obchodzimy kolejną już, 102. rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. O tym najważniejszym z kilku w pełni udanych polskich zrywów powstańczych oraz o ich bohaterach pamięć jest ciągle żywa. Także w Bydgoszczy, jak co roku, choć tym razem z powodów ograniczeń pandemijnych wyjątkowo skromnie, odbędzie się uroczystość złożenia wieńców i kwiatów oraz zapalenia zniczy pod Grobem Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego na skwerze przy ul. Bernardyńskiej.
W sierpniu, przy okazji kolejnej, setnej rocznicy bitwy warszawskiej, zamieściłem na moim Fb post o dwóch bohaterach wojny polsko-bolszewickiej z naszego regionu – Kazimierzu Susale i Janie Sławińskim – uczestnikach tamtych zmagań. Wówczas nieco więcej napisałem o tej drugiej postaci, jakże ważnej dla Bydgoszczy z końcowych dni sierpnia i początków września 1939 r. Należy on także do najwybitniejszych dowódców i bohaterów powstania wielkopolskiego walczącego w styczniu i lutym 1919 r. na ziemi nadnoteckiej, wyróżniającego się w działaniach powstańczych na przedmurzu Bydgoszczy, w okolicach Kcyni, Szubina i Rynarzewa. Do Sławińskiego powrócę jeszcze w jednym z kolejnych postów, bo to niemal nie znana w Bydgoszczy postać, nie zasługująca na niepamięć, natomiast w dzisiejszym poście chciałbym przybliżyć sylwetkę Kazimierza Susały.
Pochodził on ze wsi Sadki leżącej nieopodal Nakła. Urodził się 19 lutego 1895 r. w wielodzietnej rodzinie Stanisława (1865–1914) i Bronisławy z domu Płaczek (1862–1953). Zapewne nie raz w młodości miał okazję odwiedzić Bydgoszcz, wszak mieszkało tutaj wujostwo ze strony ojca, które prowadziło sklep pasmanteryjny i konfekcyjny znajdujący się przy ul. Długiej. Po wyjściu za mąż w Bydgoszczy zamieszkała również jedna z jego sióstr. Kazimierz stał się jednak oczkiem w głowie mieszkających w Nakle małżonków Okopińskich – Jana, właściciela kamienicy i sklepu oraz Apoloni z domu Płaczek, siostry matki Kazimierza. Do Nakła miał bliżej niż do Bydgoszczy. Tutaj też podjął naukę w pruskim Gimnazjum im. Franza Baltazara Schönberg von Brenkenhoff, więc zamieszkał z wujostwem. Okopińscy mieli córkę, Barbarę, owoc romansu Jana z jedną ze swoich pracownic, jednak to Kazimierza traktowali chyba bardziej jak własne dziecko, jak syna. Wartości patriotyczne młody Kazimierz chłonął od Jana Okopińskiego, nakielskiego działacza niepodległościowego. Jako nastolatek udzielał się również w tajnych organizacjach młodzieżowych działających przy nakielskim gimnazjum – TTZ-cie i drużynie skautowej.
W chwili wybuchu Wielkiej Wojny, znanej nam dzisiaj jako I wojna światowa, zgłosił się z rocznym wyprzedzeniem do odbycia przyspieszonej, tzw. wojennej matury, i już w połowie września 1914 r. zameldował się w toruńskim 4. Regimencie Ułanów im. von Schmitta (tzw. 1 Pomorski). Otrzymał przydział do 1. kompanii 4. batalionu (fot. nr 1). Wojna jawiła się mu jako przygoda, a w ówczesnym pojęciu patriotyzmu Polaków z zaboru pruskiego i austro-węgierskiego szedł się bić z najbardziej znienawidzonym rozbiorcą państwa polskiego – carską Rosją. Ułani zaś kojarzyli się z piękną kartą historii oręża polskiego, co ciekawe, formacji od końca XVIII w. adaptowanej przez państwa zaborcze oraz jeszcze kilka innych armii (jako pierwszy, w 1717 r., do armii saskiej, przyjął ich August II Mocny). Przez kolejne cztery lata Susała bił się na różnych frontach wojennych – od Mazur i ziemi litewskiej oraz łotewskiej zaczynając, przez Wołyń i Podole, Galicję, Rumunię, północną Francję, na francuskich Wogezach kończąc. Część wojny służył jako ułan, później piechur oraz specjalista od broni maszynowej i artylerii. Szlak bojowy zakończył jako członek elitarnych formacji szturmowych, których znakiem rozpoznawczym była wymalowana na hełmie trupia główka ze skrzyżowanymi piszczelami (fot. nr 2). Były to oddziały zawsze idące do ataku na czele, regularnie przeprowadzające zwiady i nagłe wypady na pozycje przeciwnika. Susała przez tych kilka lat na froncie zdobył duże doświadczenie bojowe, chętnie zgłaszał się na patrole i akcje za liniami wroga. Za męstwo był wyróżniany odznaczeniami, urlopami i awansami, kończąc wojnę w stopniu Feldfebla (sierżant).
Fascynującym jest to, że jego życie frontowe czasów I wojny światowej i późniejsze, z okresu służby w Wojsku Wielkopolskim i z walk na froncie wschodnim, poznać mogłem czytając przechowywane do dziś przez rodzinę pisane przez niego listy do wujostwa Okopińskich oraz osobisty „notatnik bojowy” z lat 1919–1920 (fot. nr 10). Listów było znacznie więcej, bo słał je również do rodzinnego domu, do matki (ojciec zmarł w 1914 r.). Jednak ta ich część została zniszczona w okresie okupacji hitlerowskiej. Kazimierz miał jeszcze jedną pasję – fotografię. Zachowało się również trochę zdjęć osobiście wykonanych przez naszego bohatera.
Epistolografia Susały jest prosta w swojej narracji. Nie używał wyszukanych słów, czasami w treść wplatał fachową terminologię wojskową. Był to język charakterystyczny dla poprawnie wykształconego młodego człowieka z początku XX w., ale nie językowego wirtuoza. Na pewno nie posługiwał się bogatym i barwnym słownictwem, nie mówiąc już o wyszukanej formie literackiej. Tak było od początku pisania listów, później stało się nawykiem żołnierskim – zdania opisujące przyrodę, napotykanych na swojej drodze ludzi, komentujące wydarzenia frontowe czy koszarowe były zwięzłe i lakoniczne. Jednak wartość tych listów jest ogromna – dla rodziny ze względów sentymentalnych i wspomnieniowych, natomiast historykowi pozwala w niemałym zarysie prześledzić sześć lat jego wojennego życia.
Korespondencja zaczyna się od wysłanej 10 września 1914 r. z Torunia karty pocztowej (z wizerunkiem XIV-wiecznego kościoła pw. św. Jakuba Apostoła), w której informuje wujostwo o przybyciu, wraz z nie wymienionym z imienia i nazwiska kolegą, do macierzystej jednostki (fot. nr 3 i 4). Jako, że w późniejszych listach wielokrotnie przewija się nazwisko jego serdecznego, szkolnego kolegi z Nakła, o rok młodszego Franza Springera, możemy domyśleć się, że właśnie jego miał na myśli. Kartka wysłana została w czwartek, 10 września, zaraz po zameldowaniu się w regimencie ułanów. Młodym rekrutom pozostawiono jeszcze kilka dni na aklimatyzację. Służba na dobre rozpocząć się miała, co można wyczytać z treści kartki, w najbliższą środę, czyli 16 września 1914 r.
Pierwszy zachowany list wysłany do Nakła datowany jest na 20 września. Jest on o tyle ciekawy, że oprócz treści, z której dowiedzieć się można m.in. to, że żołnierz armii cesarskiej, a już na pewno ułan, musiał część ekwipunku wojskowego zakupić za własne pieniądze (sic!), wyróżnia go również użyta pułkowa papeteria (fot. nr 5). Jest to jedyny zachowany list z wytłoczonymi złotymi literami i cyframi jednostki, w której Susała zaczynał służbę.
Jako, że mamy jeszcze Święta Bożego Narodzenia, warto wspomnieć, jak te dni świętował żołnierz Kazimierz Susała. Pierwszą wojenną Gwiazdkę, o czym donosił Okopińskim w telegramie z 1 stycznia 1915 r., przeżył w wygodnych kwaterach gdzieś za Toruniem, bliżej już frontu. Pisał m.in.: „[…] Każdy dostał paczkę małą z podarunkiem. Ja dostałem nóż ładny i szelki, mydło, papierosy i cygara. Tego samego wieczoru dostałem wielką paczkę od kochanej ciotuni. Jak zacząłem rozpakowywać, to koledzy nie mogli się nadziwić z ładnej paczki. Wszystko tak ładnie zapakowane, to serce się aż śmiało.” Krótko później młody żołnierz przeszedł swój chrzest bojowy walcząc z Rosjanami na Mazurach, w okolicy Gołdapi.
Rok później bił się w Rumunii, która kilka miesięcy wcześniej przystąpiła do wojny przeciwko Niemcom i Austro-Węgrom. Jako, że wcześniej odniósł kontuzję, Gwiazdkę 1916 r. spędził na tyłach, w Bukareszcie, wolny czas poświęcając zabawie i rozmyślaniu nad rodzącą się nadzieją wskrzeszenia państwowości polskiej, co w listopadzie 1916 r. ogłosili wszyscy trzej zaborcy.
W kolejnym roku przebywał już na froncie zachodnim, we francuskich Wogezach. Święta jednak spędził na tyłach, w Strasburgu, gdzie przechodził kilkumiesięczne szkolenie artyleryjskie, saperskie i obsługi karabinów maszynowych. Gwiazdkowym prezentem dla niego był awans na stopień Obergefrajter (kapral).
Gwiazdkę 1918 r. był już w rodzinnym domu w Sadkach. Wielka Wojna dobiegła końca, żołnierze powracali do domów. Mimo, że święta spędził z najbliższymi, był to czas przygotowywania się Wielkopolan do zrywu powstańczego. Kazimierz Susała oddał się niepodległościowej służbie. Z polecenia władz polskich w Poznaniu przygotowywał oddział zbrojny w rodzinnej miejscowości. Stanął na jego czele w momencie, gdy Powstanie Wielkopolskie, które wybuchło w Poznaniu 27 grudnia 1918 r., dotarło nad Noteć. Przez około dwa pierwsze tygodnie stycznia 1919 r. uczestniczył w walkach na powstańczym froncie północnym, po czym, jako specjalista kilku rodzajów broni, odwołany został do Poznania. Awansowany do stopnia podporucznika został oficerem kadrowym tworzonego od 19 stycznia 1919 r. 1. Pułku Strzelców Wielkopolskich (pierwszym dowódcą był płk. Daniel Konarzewski, kolejnym ppłk Gustaw Paszkiewicz), obejmując dowództwo nowo utworzonej 9 kompanii III batalionu (baonem dowodził por. Franciszek Rataj). Po wyszkoleniu swoich podopiecznych, wraz z całym pułkiem, uczestniczył w wiosennych walkach w okolicach Lwowa i na froncie ukraińskim. W październiku 1919 r., na długie miesiące, jego jednostka przerzucona została do Bobrujska, na tzw. front litewsko-białoruski. Jak w liście do wujostwa z 27 grudnia 1919 r. donosił, Święta Bożego Narodzenia wraz ze swoimi podkomendnymi spędził na wysuniętych poza miasto pozycjach, w wygodnych, jak na warunki polowe, schronach wykonanych przez żołnierzy z desek i drewnianych bali. Czas spędzony w polu był spokojny i tuż po Nowym Roku kompania powróciła do koszar w Bobrujsku. Były to ostatnie święta Kazimierza Susały.
Względny spokój w działaniach wojennych na tym odcinku frontu przerwała rozpoczęta w połowie maja 1920 r. bolszewicka kontrofensywa stopniowo spychająca polskie wojska na zachód, w stronę Wisły i Warszawy. W liście datowanym 6 sierpnia 1920 r. pisał: „W walkach nieustannie cofamy się z Bobrujska. 11 lipca wyruszyliśmy z miasta ze śpiewem, panami sytuacji, nie jako zwyciężeni, tylko zmuszeni ogólnym położeniem. Byliśmy najdłużej na froncie. Na północ i południe wojska nasze się już wycofały, a my ochranialiśmy ich odwrót.” Ten odwrót trwał dalej, aż do momentu, gdy polska 4 Armia, w której szeregach biła się wielkopolska 14 Dywizja Piechoty i pułk Susały (pułk występował już jako 55 Poznański Pułk Piechoty), stanęły opierając się o widły rzeki Wisły i Wieprza. W trakcie dalszych walk Susała dowodził elitarną 1 kompanią. Tam po pospiesznym uzupełnieniu stanów i ekwipunku, armia przygotowywała się do kontruderzenia. Miała ona odegrać kluczową rolę w ofensywie, której zadaniem było odciążenie sił broniących przed bolszewikami Warszawy. 14. DP atakującej z okolic Dęblina przypadła jedna z ważniejszych ról w batalii znanej w historii jako bitwa warszawska. Kazimierz Susała przez cały okres tych zmagań pozostawał ze swoimi podkomendnymi w pierwszej linii. Jego kompania wyróżniła się w walkach m.in. pod Gończycami i Korytnicą, Garwolinem, w okolicach Łomży i Zambrowa. Jak w listach pisał: „[…] Gdy bolszewik najprzód jest w biegu, to nie można go teraz dognać. My wyruszymy zapewne wnet dalej na wschód, na starą niemiecką pozycję i podyktujemy bolszewikowi nasze warunki.” Dalej dodawał: „[…] Kraj niech się wystara tylko o obuwie i odzienie, bo moje chłopy mają bardzo złe obuwie. Szewc nie miał cały czas sposobności i czasu do reperowania.”
Ostatni z zachowanych frontowych listów Kazimierz Susała zaczął pisać jeszcze w Łomży, 27 sierpnia, o czym świadczy jego datowanie (fot. nr 6 i 7). Długo nie dane mu było wysłać tej korespondencji. 5 września, kiedy pułk przebywał już w Brześciu Litewskim, dopisał do listu jeszcze kilka zdań i dopiero wówczas nadał go pocztą wojskową za pośrednictwem… YMCA. Świadczy o tym papeteria sygnowana nadrukiem organizacji Young Men’s Christian Association (Związek Młodzieży Chrześcijańskiej), która do Polski przybyła wraz z Armią Hallera (ok. 20 tys. jej żołnierzy-Polaków pochodziło z Ameryki) i działała u boku polskiego wojska aż do zakończenia działań wojennych. Kazimierz list adresował do swojej siostry, Ireny (po mężu Osten-Sacken), zamieszkałej w Bydgoszczy, obiecując jej przywiezienie przy najbliższej sposobności ładnego pieska wabiącego się… Iwan, którego przygarnął kilka tygodni wcześniej w zdobytym sowieckim taborze.
Niespełna dwa tygodnie później, 17 września 1920 r., w trakcie zdobywania wsi Sławno (obecnie Слаўнае, Slawnaye na Białorusi) leżącej pomiędzy miastami Prużana a Kobryniem, zaledwie kilka dni przed początkiem ostatniego akordu wojny polsko-bolszewickiej – ofensywy nad Niemnem (23.09.), miesiąc przed całkowitym zakończeniem walk na froncie (18.10.) – idąc do szturmu, jak miał to w zwyczaju, na czele swojego oddziału, został śmiertelnie raniony w brzuch i po krótkim czasie skonał. Zwłoki bohatera zebrane z pola bitwy, ułożone w trumnie, w asyście żołnierskiej, przewiezione zostały koleją na zachód, najpierw do Nakła, a następnie do Samostrzela. Stamtąd odprowadzono je w żałobnym kondukcie do kościoła w Sadkach, a następnie na miejscowy cmentarz. Pogrzeb bohatera przerodził się w manifestację patriotyczną, w której uczestniczyli bliscy i znajomi Susały, okoliczni ziemianie na czele z Bnińskimi z Samostrzela i Dąbek, mieszkańcy rodzinnej wsi i przyjezdni z całego powiatu wyrzyskiego, przedstawiciele organizacji kombatanckich i patriotycznych oraz liczne wojsko (fot. 8 i 9). Kazimierz Susała pośmiertnie awansowany został na stopień porucznika i po raz drugi udekorowany Krzyżem Walecznych. Niecałe trzy lata później pułk w którym służył przyznał swojemu bohaterowi odznakę pułkową 55. Poznańskiego Pułku Piechoty przekazaną na ręce matki. Dziś jedna z ulic w Sadkach nosi również jego imię.
Sławomir Łaniecki
Fot. ze zbiorów rodzinnych Andrzeja Sołtysiaka:
1. Kazimierz Susała w mundurze ułańskim toruńskiego 4. Regimentu Ułanów. Charakterystyczną ułańską rogatywkę Prusacy połączyli z pikielhaubą, co widać na zdjęciu
2. Susała w czasie służby na froncie zachodnim, w Wogezach. Na fot. leży na ziemi, pierwszy z prawej
3. i 4. Pocztówka przesłana przez Kazimierza Susałę do wujostwa Okopińskich z Nakła tuż po przybyciu do jednostki w Toruniu
5. Oficjalna papeteria pułkowa Ulanen Regiment Nr 4
6. i 7. Ostatni z zachowanych listów Kazimierza Susały wysłany 5 września 1920 r. do siostry Ireny zamieszkałej w Bydgoszczy
8. i 9. Nekrolog informujący o śmierci Susały oraz zdjęcie grobu w Sadkach po zakończonej ceremonii pogrzebowej
10. Fragment „notatnika bojowego” prowadzonego przez Kazimierza Susałę w latach 1919–1920. Rysunki opisują walki prowadzone wiosną 1919 r. w okolicach Lwowa
11. Pluton lekkich karabinów maszynowych. Dowódca 9 kompanii ppor. Kazimierz Susała stoi w środku górnego rzędu. Fot. z sierpnia 1919 r.
12. Bracia Susałowie w mundurach Wojsk Wielkopolskich. Od lewej: Jan (1898–1937), Kazimierz (1895–1920), Marian (?). Fot. z 1919 r.