Nakło: Czy siusiać, czy nie siusiać, oto jest pytanie? Cóż, jedni wytrzymują, inni popuszczają w gacie…

Od dłuższego czasu, bo też korzystam z miejskiego szaletu na ul. Poznańskiej i po półrocznej obserwacji zauważyłem, iż ten nakielski „przybytek intymności”, niestety bywa nieczynny! Ku memu zdziwieniu tablica informacyjna o tym przybytku jest jakby delikatnie powiedzieć, nieaktualna. Zobaczysz tylko kłódkę, czyli zamknięte na cztery spusty.

Pewne małżeństwo (z Wielkopolski) pyta przechodnia:

    • Czy to jedyny szalet miejski w Nakle nad Notecią?
    • A ja tam nie wiem, jak kłódka, to znaczy nieczynne!

Myślę sobie; jak jedyny, to dlaczego nie ma drugiego, o przepraszam jest w Parku 700-Lecia, jednak daleko. Z ul. Poznańskiej gdzie można się udać, czy do pobliskiego sklepu, restauracji, a jak odmówią?… to rzeczywiście narobić w przysłowiowe „gacie”.

Tak po głębszym zastanowieniu, ci Państwo mają rację, gdyż ten nakielski przybytek, czyli szalet bywa niestety bardzo często niedostępny… Turyści więc, ale również miejscowi idą za potrzebą za budynek, w podwórko czyjeś posesji itd…

Lecz, żeby dodać smaczku temu zjawisku, a mamy przecież XXI wiek ludzie sikają na ten przybytek, bo swoje potrzeby fizjologiczne nie mają szans tam załatwić. Czyli za płot, łąkę…

Co na to miejskie służby? Niby nic, ale…?

(Rydz)

zdjęcie archiwalne: Zbigniew Kubisz