29-letnia mieszkanka Złotowa i 33-letnia mieszkanka Wyrzyska utonęły w morzu po nieudanym skoku ze spadochronem. Służby ratunkowe przez godzinę próbowały przywrócić je do życia.
Były piękne, młode, energiczne i pełne życia, które zakończył jeden nieudany skok. Ten nie był ich pierwszy.
W poniedziałek 5 sierpnia wszystkie media – niczym lotem błyskawicy – obiegła informacja o dramatycznej akcji ratunkowej w okolicach Podczela koło Kołobrzegu.
Tam na ziemi miało lądować czterech spadochroniarzy (dwóch mężczyzn i dwie kobiety), ale silny wiatr zwiał ich w stronę Bałtyku. Zmuszeni byli lądować w wodzie. Mężczyźni wpadli do morza bliżej brzegu, dlatego udało im się im wydostać z wody o własnych siłach.
Mniej szczęścia miały spadochroniarki, które wpadły do wody znacznie dalej brzegu. Chwilę po zgłoszeniu na miejscu pojawiły się służby ratownicze. Kobiety wydobyli z wody ratownicy SAR i WOPR-owcy, którzy natychmiast przystąpili do reanimacji, wspierani przez strażaków i policjantów.
Niestety, mimo około godzinnej reanimacji nie udało się ich uratować.
– Ustalamy obecnie przebieg wydarzeń, okoliczności skoku i to kto go organizował – mówi aspirant Tomasz Kwaśnik, rzecznik prasowy komendy policji w Kołobrzegu.
Nieoficjalnie mówi się, że kobiety mógł porwać silny prąd. Co więcej, mogły być też dodatkowo dociążone, co utrudniło im wydobycie się spod wody.
Cała czwórka była skoczkami z uprawnieniami. Każdy miał na koncie ponad sto skoków ze spadochronem.
– Posiadali certyfikaty i świadectwa Urzędu Lotnictwa Cywilnego – dla Polsatu News powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Jedna ze spadochroniarek pochodziła ze Złotowa, a druga z Wyrzyska.
– Znałam Agnieszkę od dziecka. Zawsze żyła energicznie i kochała to co robi. Spadochroniarstwo było jej naprawdę wielką pasją. Niestety odeszła zdecydowanie zbyt wcześnie zwłaszcza, że ma małą córeczkę, która jej potrzebuje – powiedziała nam mieszkanka Wyrzyska, która znała zmarłą.
Martin Nowak – Piła NaszeMiasto
zdjęcie: Michał Świderski